Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
50 minut gry oraz serii rzutów karnych potrzebowali zawodnicy Wisły Krakbet Kraków, aby awansować do dalszej rundy Halowego Pucharu Polski.
Spotkanie w Pniewach nie rozpoczęło się dla nas dobrze. Już po kilkudziesięciu sekundach gospodarze prowadzili 1-0 po trafieniu Soleckiego. Krakowianie rzucili się do odrabiania strat. Spotkanie toczyło się jednak głównie w środku pola, zaś pod bramką Błaszczyka naszym zawodnikom brakowało skuteczności lub świetne interwencje zaliczał golkiper Red Dragons. Pokonać go udało się w końcu Piotrowi Morawskiemu. Pod koniec pierwszej części meczu Smoki na prowadzenie wyprowadził Wachoński.
Kilka minut po wznowieniu gry do remisu mocnym strzałem doprowadził Wojciechowski. Spotkanie wyrównało się, a żadna z drużyn nie umiała znaleźć sposobu na dobrze spisujących się bramkarzy.
W 34. minucie po raz pierwszy na prowadzenie wyszła nasza drużyna. Chwilę wcześniej czerwoną kartkę zobaczył jeden z zawodników gospodarzy i krakowianie grali w przewadze. Dość szybko dało to upragniony efekt – do siatki trafił Bondar i na tablicy widniał wynik 2:3.
Nie mając nic do stracenia, trener Frajtag zdecydował się na wycofanie bramkarza i grę pięcioma zawodnikami w polu. Swój cel osiągnął – po trafieniu Skrzypka znów mieliśmy remis. Gospodarze, niesieni dopingiem poderwanych przez spikera z miejsc kibiców, po dwóch kolejnych minutach ponownie pokonali Lasika i to znowu my musieliśmy gonić wynik.
Trener Kusia zdecydował się również na wycofanie bramkarza, a niebieską koszulkę ubrał Budniak. Ataki jednak nie przynosiły efektu, a czas wydawał się uciekać wyjątkowo szybko.
Wtedy na strzał z boku pola karnego zdecydował się Koval. Piłka odbiła się jeszcze od próbującego interweniować obrońcy, ale i tak zatrzepotała w siatce. Na zegarze była dokładnie 39 minuta i 43 sekunda. Radość wśród zawodników Białej Gwiazdy była ogromna, hala zaś zamilkła.
Czekała nas dogrywka. Ta, mimo dominacji wiślaków, nie przyniosła zmiany rezultatu i o awansie do dalszej fazy zdecydować musiały rzuty karne.
Jako pierwszy do piłki podszedł Jonczyk. Strzelił pewnie, wyprowadzając nas na prowadzenie. Po nim piłkę na 6 metrze ustawił Solecki. Tym razem górą był Dworzecki! Drugą serię karnych rozpoczynał Budniak. Jego intencje wyczuł Błaszczyk, łapiąc piłkę. Między słupkami znów stanął nasz kapitan i po raz kolejny rewelacyjnie obronił, tym razem strzał grającego trenera Red Dragons, Łukasza Frajtaga.
Futbolówkę w swoje ręce bierze Bondar. Pieczołowicie ją ustawia. Bierze niewielki rozbieg. Strzela i… I pokonuje Błaszczyka. Wisła wygrywa rzuty karne 2-0 i awansuje do ćwierćfinału!
Rywala w kolejnej rundzie poznamy jutro. Masita Berland Komprachcice podejmie KGHM Euromaster Chrobry Głogów. Ze zwycięzcą tej pary spotkamy się w dwumeczu.
Red Dragons Pniewy – Wisła Krakbet Kraków 4-4 (2-1, 4-4) karne: 0-2
1-0 Dominik Solecki (1.)
1-1 Piotr Morawski (5.)
2-1 Adam Wachoński (19.)
2-2 Sebastian Wojciechowski (24.)
2-3 Ołeksandr Bondar (35.)
3-3 Adrian Skrzypek (37.)
4-3 Adam Wachoński (39.)
4-4 Serhij Kowal (40.)