Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Hokej, koszykówka, piłka ręczna, a od poprzedniego sezonu również piłka nożna. Węgrzy postanowili zrobić jeden z największych w Europie turniejów dla siedemnastolatków: „Future Talents Cup”. I po raz drugi wśród zaproszonych gości znalazła się Wisła Kraków. Zamiarem organizatorów jest stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju, a takie mają dać szereg meczów pomiędzy topowymi w swoich krajach drużynami, dodatkowo charakteryzującymi się różnymi stylami gry. – Kilka miesięcy temu zrobiliśmy „burzę mózgów” w celu wymyślenia, co możemy sprawić, by nasze młodzieżowe drużyny jak najbardziej się rozwinęły. Zwłaszcza w wieku, w którym miłość do piłki i talent nie wystarczają by konkurować z zagranicznymi drużynami. Uznaliśmy, że odpowiednim sposobem będzie zorganizowanie turnieju międzynarodowego, w którym wystąpią kluby, różniące się kulturą gry. Ma to sprawić, że nasi zawodnicy zyskają i będą mądrzejsi oraz bardziej profesjonalni – mówił przed pierwszą edycją Attila Dragóner, Menadżer młodzieżowych grup Ferencváros TC, klubu który na przełomie września i października, a także w kwietniu gości uznane piłkarskie marki z praktycznie całej Europy. Z europejskiej czołówki w Budapeszcie zabraknie jedynie ekip z Hiszpanii, Niemiec i Anglii. W obecnej edycji wystąpi szesnaście ekip (z czternastu krajów), czyli o cztery więcej niż w poprzednim sezonie. – Jesteśmy organizacją non profit i chcemy wspomóc kluby z naszego regionu. Próbowaliśmy stworzyć mieszankę klubów z Europy Zachodniej oraz Wschodnio-Środkowej – mówi w rozmowie z nami Alexandrosz Szpirulisz. Dodaje, że chciałby w najbliższych latach zwiększyć liczbę drużyn do 24 z 20 krajów. Ma w planach również zorganizowanie turnieju dla młodszych drużyn. Jest gdzie grać – baza treningowa lidera węgierskiej ekstraklasy może imponować: kilka świetnie przygotowanych pełnowymiarowych boisk.
To właśnie on stoi za tym przedsięwzięciem. Jeden z najlepszych węgierskich menadżerów ds. sprzedaży. Ponad dwadzieścia lat pracował na Węgrzech i w Grecji, jako bankier, a później deweloper, przeważnie na dyrektorskich stanowiskach. W 2014 roku zainteresował się rozwojem młodych zawodników i postanowił zorganizować „Future Talents Cup”. Organizacja turnieju pochłonęła Szpirulisza i Ferencváros TC ponad osiem miesięcy. W wydarzeniu współuczestniczą setki ludzi. – Ostatnio zauważyłem, że w ciągu roku odpisałem na ponad 2000 maili. Nie wiem, jak to się stało, ale było to zabawne wyzwanie, które czasami dołowało. Startowaliśmy od zera i momentami ciężko było przekonać jakąkolwiek drużynę do udziału w tym turnieju – mówi. Zwraca też uwagę, że trudność zwiększa fakt, że organizatorzy przestrzegają wiele zasad regulowanych przez FIFA i UEFA. – Tak, ale jestem zadowolony z pierwszej edycji. Wszystko poszło zgodnie z planem, a zaproszone drużyny grały na wysokim poziomie. Wiele różnych piłkarskich kultur, które mogą sprawić, że ten turniej stanie się bardzo popularny w skali europejskiej. Niedawno otrzymywaliśmy sporo zapytań z Afryki czy Ameryki Południowej, ale nasz turniej wymaga podróży, więc żeby zachować równowagę finansową zaprosiliśmy tylko trzy drużyny z daleka, żeby móc zaprosić więcej z naszego regionu – dodaje. Wspomina, że każdy z poprzednich uczestników chciał wrócić tej jesieni do Budapesztu. Zwraca też uwagę na stronę finansową. – Pieniądze mogą sprawić, że turniej stanie się jeszcze większy, ładniejszy i bardziej rozpowszechniony. Co więcej – staramy się pomagać nie tylko sportowcom, ale i tym osobom, które miały mniej w życiu szczęścia, więc chciałbym powiedzieć, że każda dotacja jest dla nas bardzo pomocna. Mam nawet mały apel: zapraszamy do wszelkiego rodzaju wsparcia, jeśli widać w naszych działaniach cel i korzyści.
Skąd w ogóle pomysł by stworzyć Future Talents Cup? – Mam 19-letniego syna, który gra w drugiej drużynie Ferencváros TC. Gdy dorastał uświadomiłem sobie, że tylko rywalizacja na arenie międzynarodowej może sprawić, że będzie się rozwijał. Granie z lokalnymi drużynami nie wzbudza takiej fascynacji, a gdy drużyny od U-8 do U-19 co roku rywalizują z tymi samymi drużynami, czasami częściej niż dwa razy w ciągu dwunastu miesięcy, to staje się to nudne. Synowi to już nie pomoże, ponieważ jest już za stary, ale było to robione z myślą o tych młodszych zawodnikach, tak żeby stworzyć im warunki do rozwoju – tłumaczy Węgier.
W domyśle mają to być elitarne europejskie rozgrywki, a patrząc na grono zapraszanych klubów można mówić o Lidze Europy do lat 17. Club Brugge, Sparta Praga, Sampdoria Genua, PSV Eindhoven czy Partizan Belgrad i oczywiścieWisła, czyli kluby, które w Europie są znanymi markami. – Wiemy, że tylko młodzieżowe drużyny klubów, które startują w fazie grupowej mogą się mierzyć w Lidze Mistrzów, a w tym samym czasie są inne zespoły, które również potrzebują takiej rywalizacji, a nie mają takiej możliwości. Stąd właśnie nasz pomysł – mówił podczas konferencji prasowej, zorganizowanej w przeddzień pierwszej edycji Szpirulisz. – Zdajemy sobie sprawę, że rozgrywki krajowe nie są wystarczające. Głównym celem tego turnieju, z perspektywy Ferencváros, jest dostarczenie młodzieży, jak najszybciej jest to możliwe, do pierwszej drużyny – wtórował mu Dragóner. O poziomie pierwszej edycji dość brutalnie przekonali się gospodarze – drużyny U-17 i U-16 zajęły, odpowiednio, przedostatnie i ostatnie miejsca. Dwa zwycięstwa z nimi odniosła Wisła, która przez słaby początek w następnych etapach rywalizowała jedynie o miejsca 9-12. – W zeszłym roku sytuacji była podobna do aktualnej, również stworzona była nowa drużyna, z zawodników rocznika 1998/1999, gdzie ci najlepsi zawodnicy nie byli w dobrej formie, bo Przemysław Porębski oraz Jakub Ptak byli po kontuzjach, także nasz pierwszy wyjazd jako zespół odbył się w nienajlepszej dyspozycji. Zajęliśmy się wtedy budowaniem zespołu, natomiast teraz mamy trochę szerszą kadrę, która jest bardzo wyrównana. Wydaje mi się, że ten zespół ma większy potencjał niż rok temu no i zobaczymy jak to będzie wyglądało – mówi Paweł Regulski, trener wiślaków. Teraz Szpirulisz mówi, że chciałby, żeby większość uczestników była stała. – Chcielibyśmy trzymać się klubów, które są z nami od początku. Doceniamy ich wsparcie, zresztą uważam, że zapraszamy najlepszych w swoich krajach – stwierdza.
– Myślę, że zawaliliśmy pierwszy wyjazd ponieważ stać nas było na lepsze osiągnięcie. Mogliśmy powalczyć o coś więcej, nawet o podium, ale wtedy też nie byliśmy w formie, a spora część zawodników wracała po kontuzjach. Dla nas to fajna rzecz, że możemy się zmierzyć z takimi drużynami jak choćby Galatasaray i co najważniejsze nie byliśmy wcale gorsi, a wręcz przewyższaliśmy Turków grą. Przygotowaliśmy się bardzo dobrze w okresie zimowym i udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę, choćby dzisiaj w drugiej połowie. Myślę, że każda gra uczy, spotkaliśmy się tutaj z drużynami, które grały techniczną piłkę i były to bardzo pożyteczne potyczki – podsumowywał pierwszą edycję turnieju Konrad Handzlik, kapitan Wisły. Nasi zawodnicy wtedy zaliczyli falstart: porażki z Partizanem Belgrad, Sturmem Graz i Dinamem Bukareszt sprawiły, że nie było już większych szans powalczenia o czołowe lokaty. I mimo trzech zwycięstw i remisu w czterech kolejnych spotkaniach wystarczyło to zaledwie do dziewiątej lokaty.
Z dwunastu drużyn poprzedniego sezonu po raz drugi wystąpi dziewięć. Węgrzy chcą wyklarować regularną grupę, która spotykałaby się ze sobą dwa razy w roku – wczesną jesienią i późną wiosną. Wszystko pod nadzorem najnowocześniejszej technologii – każdy mecz jest nagrywany i udostępniany w Internecie, ponad to takie programy jak Instat Footbal czy Wyscout monitorują i dokonują analizy występu każdego zawodnika. Później to trafia do klubów i na stronę futuretalentscup.com. – Na tej podstawie wybieramy jedenastkę marzeń danej kolejki. W ciągu całego turnieju z Wisły trafiło do niej czterech zawodników: Przemysław Porębski, Michał Bartków, Piotr Świątko i Maciej Rogóż. Być wybranym wśród 11 z 250 zawodników to ogromne wyróżnienie – mówi Szpirulisz. Jak przyznaje mimo, że FTcup to młoda organizacja, już w poprzednim roku podczas meczów pojawiło się sporo skautów. – W tej edycji będzie ich znacznie więcej. Już teraz słyszę, że kilku zawodników wpadło w oko europejskich potentatom. Taki jest też nasz cel, żeby chłopaków promować na europejskiej arenie – podsumowuje.
Wisła Kraków od wtorku do czwartku rozegra w Budapeszcie trzy mecze fazy grupowej. Rywalami Białej Gwiazdy będąClub Brugge, HNK Rijeka oraz Ferencváros TC U-16. Druga faza turnieju rozegrana zostanie w przyszłym roku. Od 19. do 21. kwietnia toczyć się będą mecze o miejsca 9.-16. Z kolei tydzień później po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy powalczą o zwycięstwo w Future Talents Cup. Wszystkie najbliższe mecze Białej Gwiazdy będzie można obejrzeć w TYM miejscu.
Grupa A: Karpaty Lwów (Ukraina), NK Maribor (Słowenia), PAOK Saloniki (Grecja), Partizan Belgrad (Serbia)
Grupa B: Wisła Kraków, Club Brugge (Belgia), HNK Rijeka (Chorwacja), Ferencváros TC U-16 (Węgry)
Grupa C: Sturm Graz (Austria), Vojvodina Nowy Sad (Serbia), FK Senica (Słowacja), Brabant United (Holandia)
Grupa D: FK Sarajewo (Bośnia i Hercegowina), Sampdoria Genua (Włochy), Sparta Praga (Czechy), Ferencváros TC U-17 (Węgry)
Kadra Wisły na Future Talents Cup w Budapeszcie:
Bramkarze: Michał Bartków Patryk Pawela
Obrońcy: Hubert Krusinowski, Wiktor Zajadlik, Kacper Pandyra, Dawid Pasternak, Piotr Świątko, Miłosz Stawowy, Piotr Martuszewski, Jakub Żółkoś
Pomocnicy i napastnicy: Filip Paryła, Marcin Jaworski, Karol Rak, Błażej Skórski, Norbert Stachura Łukasz Sochacki Michał Banik Kamil Ogorzały
Pierwszy trener: Paweł Regulski, asystent: Rafał Wisłocki, fizjoterapeuta: Kamila Dyrda