Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Wywiad z Pauliną Pałką-trenerem koordynatorem Wiślackiej Sekcji Pływackiej.
O której zaczyna Pan swoje treningi z zawodnikami? Przypadkiem nie o 5:30?
Tak. To jest trening poranny, potem dzieci idą do szkoły i wracają popołudniu na 15 i trenują kolejne dwie godziny. Tak jest od poniedziałku do piątku, a w gorącym dla nas okresie mamy jeszcze trening poranny w soboty
Jak można wstawać tak wcześnie. Przecież to środek nocy?
Tak jest w tej dyscyplinie. Wszystkie zawody odbywają się rano, dlatego trzeba już wtedy szybko pływać. Tego wymaga ta dyscyplina. Ale moi zawodnicy są punktualni (śmiech).
W takim razie trzeba być niesamowicie zmotywowanym do takich treningów…
Tak. Mamy mnóstwo zawodników od czasu reaktywacji sekcji czyli od 1 października 2012. Są to zawodnicy z różnych klubów Krakowa i mają oni wyznaczone swoje cele, dążą do nich systematycznie. Takim celem jest chociażby udział w zawodach międzynarodowych, na które jedziemy chociażby w grudniu. To ich motywuje do pracy, bo chcą nie tylko zobaczyć trochę świata, ale i rywalizować poza naszym podwórkiem. Ja ich podziwiam, bo sama wiem co znaczy wstać rano i wejść do lodowatej wody. Jednak to mnie tylko motywuje do pracy jako trenera, do tego aby być maksymalnie przygotowany.
Gdzie jedziecie na zawody międzynarodowe?
Do Berlina. Zawody odbędą się na tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia, także mamy nadzieję, że zrobimy sobie prezent pod choinkę wynikami na długimi basenie. Szlifujemy formę, aby powalczyć.
Jakie cele ma sekcja pływacka w tym momencie?
Przede wszystkim start w Mistrzostwach Polski. Jest to dla nas docelowa impreza. Startuje w niej około 500 zawodników z całej Polski. Sam awans do finału czyli do dwunastki jest sukcesem. Mamy jednego zawodnika, który jest bardzo utalentowany i dostał się do finału latem w Ostrowcu Świętokrzyskim. Weekend w weekend mamy starty , jeżeli poprawiamy swoje rekordy życiowe to już jest to sukces. Chcemy być w czołówce, zdobywać medale, oraz prezentować się na arenie międzynarodowej. Rok temu w Wiedniu udało się zdobyć medale. Każdy start jest dla nas ważny, zawsze walczymy o medale, ale przed startem ich nie rozdajemy. Musimy o nie walczyć.
Czy jest szansa na medal w Berlinie?
Zawsze jest szansa. Natomiast co będzie to czas pokaże. Bardzo mnie cieszy, że od trzech lat sekcja pracuje i się rozwija. Jeżeli wszystko poukłada się logistycznie jest szansa, że sekcja będzie znowu bardzo silna. Tak jak kiedyś.
Jakie wspomnienia wiążą się z początkiem reaktywacji sekcji?
Mam bardzo miłe wspomnienia. Nie miałam zawodników z jednego klubu, tylko przychodzili do nas zawodnicy z różnych miejsc. Musieliśmy ustalić reguły, bo tak rygorystyczne treningi tego wymagają. Dzięki kapitalnej współpracy z zarządem, który udostępnił nam pływalnie tak wcześnie rano, nie zapominając o rodzicach pracujemy na sukces. To jest ciężki kawałek chleba, a będzie jeszcze cięższy, bo zawodnicy dorastają. Są pewne momenty, kiedy przychodzi kryzys zwątpienia, chwile załamania, ale trzeba pracować. Przywozimy medale, ale walczymy o więcej.
Czy to jest bardzo ciężka dyscyplina? Nie jest przecież tak medialna jak chociażby piłka nożna…
Sport jest generalnie trudny. Ale pływanie jest niesprawiedliwe. Wszyscy wcześnie wstają, mają te same obciążenia, a na końcu jest jeden rodzynek. Najtrudniejsze jest chyba to, że ten sport odbywa się od ściany do ściany. Kontakt z zawodnikami jest ograniczony, a przerwy między zadaniami są krótkie. Staramy się tak układać zgrupowania, aby grupa się integrowała. I latem i zimą chcemy aby mimo ciężkiej pracy grupa miała ze sobą kontakt. Tak samo zawsze chcemy pomagać TS-owi w akcjach charytatywnych?
Było trochę o zawodnikach. Teraz proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Jestem byłą zawodniczką Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Krakowie. Mam spory bagaż doświadczeń, zdobywałam medale krajowe, jak i reprezentacyjne, bo byłam powoływana do reprezentacji Polski. Potem trenowałam zawodowo w Zabierzowie, jednocześnie zaczęłam zdobywać pierwsze doświadczenia trenerskie przy Panu Arturze Czerwcu. Ten człowiek nie tylko mnie trenował, ale i nauczył mnie jak pracować z dziećmi i młodzieżą. Czasem trzeba w życiu postawić wszystko na jedną kartę i ja to zrobiłam. Dlatego właśnie zaczęłam pracę w reaktywowanej sekcji. Tak się potoczyły koleje losu. Minęły trzy lata, robimy wyniki. Jestem nie tylko koordynatorem, ale i przyjacielem moich zawodników, a czasami nawet matką. Jednocześnie reprezentuję barwy Wisły w sekcji Masters i zdobywam tam medale. To dla mnie ogromna satysfakcja.