Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Wisła staje przed szansą powrotu na scenę europejską. Decydujący mecz zostanie rozegrany w Zabrzu na stadionie Górnika. Przed Wami kilka wspomnień z historii pojedynków tych zespołów.
Dwie bomby Taty
13 sierpnia 2000 roku Wisła prowadzona przez Oresta Lenczyka przyjechała do Zabrza. Biała Gwiazda pod wodzą nestora polskich szkoleniowców miała jeden cel na sezon, który rozpoczął się kilka tygodni wcześniej- odzyskanie utraconego mistrzostwa. Mecz ten jednak nie miał być dla Wisły spacerkiem, a większość piłkarzy z Reymonta doskonale pamiętała swój zeszłoroczny blamaż, kiedy to Górnik wygrał z naszpikowaną gwiazdami zespołem prowadzonym wtedy przez Marka Kustę.
Dodatkowo podopieczni Lenczyka mieli prawo być zmęczeni, gdyż trzy dni wcześniej toczyli ciężki bój pucharowy z Żelejeżnicarem w Sarajewie.
Biała Gwiazda zabrała się jednak zdecydowanie i szybko „do roboty”. W 19 minucie piłkę w pole karne wstrzelił Olgierd Moskalewicz, a cudownie pod poprzeczkę uderzył popularny „Tata” czyli Radosław Kałużny. Górnik jeszcze nie otrząsnął się po pierwszym golu, a w 22 minucie po akcji Moskalewicza z Grzegorzem Paterem i podaniu Łukasza Sosina na czystą pozycję wyszedł Kałużny, który pięknym strzałem pokonał Bledzewskiego. W drugiej połowie Zabrzan stać było tylko na honorową bramkę Kompały. Wisła wskoczyła po tym meczu na fotel lidera i również na pierwszym miejscu skończyła sezon 2000/2001.
Taniec Nikoli
27 marca 2004 roku Wisła pod wodzą Henryka Kasperczaka przybyła w trzecim wiosennym meczu na stadion imienia Ernesta Pohla. Biała Gwiazda w zimie dokonała sporej ofensywy transferowej. Pod Wawel trafili między innymi Radosław Majdan, Tomasz Kłos czy wspomniany w podtytule Nikola Mijajlovic. Kibiców Wisły martwiła jednak forma krakowskich piłkarzy. Bardzo mocny personalnie zespół z ledwością wygrał pierwsze dwa mecze ligowe z outsiderami ligowej tabeli czyli Górnikiem Polkowice i Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Zdaniem wielu „ekspertów” Wisła w Zabrzu miała polec…
Życie jednak po raz kolejny zadrwiło z tych, którzy wiedzą wszystko najlepiej. W siódmej minucie Mirosław Szymkowiak prostopadle zagrał w pole karne do Macieja Żurawskiego, ten wykorzystał błąd Piotra Lecha, który strzegł wtedy bramki Górnika i uderzył. Trafił jednak w słupek, jednak ze skuteczną dobitką pospieszył Damian Gorawski, który wbił piłkę „do pustaka”. W dwudziestej czwartej minucie „zatańczył” z trzema obrońcami z Zabrza Nikola Mijajlovic i strzelił po krótkim rogu. Było 2-0, a ta akcja pokazała jak niemałe umiejętności techniczne posiada grający na lewej obronie Serb. To, że jest także postacią nieprzewidywalną okazało się pięć minut później, kiedy opuścił boisko po czerwonej kartce.
Gra w dziesiątkę nie zmieniła jednak nic w założeniach taktycznych Wiślaków: mieli oni rywala zdominować i strzelić mu jak najwięcej goli. W 62 minucie Kalu Uche podał do Żurawskiego a ten pokazał dlaczego w tamtym okresie nazywano go najlepszym piłkarzem tej ligi. Piękny strzał w okienko i 3-0 dla Wisły. W 86 minucie Nigeryjczyk wypuścił „Żurawia” na wolne pole, ten minął Lecha i ustalił wynik meczu na 4-0 dla Wisły. Dziesięć kolejek później zawodnicy Białej Gwiazdy wznieśli w górę mistrzowską paterę.
Setka Franka
7 listopada 2004 roku doszło do meczu, który okrzyknięto mianem pojedynku dwóch trenerów: Henryka Kasperczaka z Wernerem Liczką. Ten drugi miał zimą zająć posadę tego pierwszego. Wisła była niepodzielnym liderem ligi, jednak Bogusława Cupiała rozwścieczyło to, że Biała Gwiazda odpadła z Pucharu UEFA po meczach z Dinamo Tbilisi.
Na to spotkanie przybyła także ponad tysiącosobowa grupa kibiców Wisły, która niejednokrotnie skandowała w stronę miejscowych kibiców „Jesteśmy u siebie” dając jasno do zrozumienia, że na tym stadionie jak i na murawie rządziła tego dnia Wisła. Piłkarze pod wodzą Henryka Kasperczaka ochoczo zabrali się do pracy, chcąc szybko ustalić wynik meczu. Tak też się stało. W 9 minucie Tomasz Kłos podszedł niemal pod same pole karne i podał do Marka Zieńczuka. Lewoskrzydłowy Wisły zdobył pierwszego gola w tym meczu, a jego ofiarą stał się Bartosz Białkowski. Golkiper, który potem bardzo dobrze radził sobie w Championship, miał wtedy siedemnaście lat i tydzień wcześniej zadebiutował w meczu Górnika w Grodzisku Wielkopolskim stając się najmłodszym bramkarzem w historii klubu z Zabrza. Piłkarze z Białą Gwiazdą okazali się jednak tego dnia dla niego bezlitośni. W 13 minucie Kłos zagrał do Macieja Żurawskiego, ten uruchomił Tomasza Frankowskiego, a popularny „Franek” strzelił swoją setną bramkę dla Wisły w rozgrywkach ligowych. Nadzieje Górnika na korzystny wynik rozwiał Żurawski, który w 36 minucie wykorzystał długie podanie Mirosława Szymkowiaka. Honorowe trafienie dla Zabrzan zaliczył w 59 minucie Michał Chałbiński. Wisła w czerwcu świętowała swoje dziesiąte w historii mistrzostwo. Trenerem był… Werner Liczka.
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze magazynu “R22”