Dyrektorskie urodziny!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 19 marca 2019

Dzisiaj swoje czterdzieste ósme urodziny obchodzi Grzegorz Mielcarski. W latach dziewięćdziesiątych był jednym z najlepszych polskich napastników, a w pamięci kibiców Wisły zostanie zapamiętany jako dyrektor sportowy, który sprowadził do klubu Jakuba Błaszczykowskiego i Dana Petrescu.

Mając dwadzieścia jeden lat przywiózł z Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie srebrny medal, chociaż w drużynie prowadzonej przez Janusza Wójcika wystąpił zaledwie czternaście minut. Jako ligowy piłkarz grał między innymi w Górniku Zabrze czy Widzewie, skąd wyjechał do FC Porto latem 1995 roku. Tam zdobył cztery mistrzostwa Portugalii, ale trzeba przyznać, że nie nagrał się zbyt wiele. W przeciągu czterech sezonów zagrał czterdzieści jeden spotkań i zdobył w nich osiem bramek. „Greg” miał dwa problemy: pierwszym z nich były urazy, drugim Mario Jardel, z którym przyszło Mielcarskiemu walczyć o miejsce w składzie. W 2000 roku wrócił do Polski, aby zagrać w barwach Pogoni Szczecin, z którą zdobył w sezonie 2000/2001 wicemistrzostwo Polski. Mistrzem była wtedy Wisła Kraków. Piłkarską karierę zakończył w Amice Wronki.

Podczas rozgrywanych w Portugalii Mistrzostw Europy w 2004 roku Mielcarski wcielił się w rolę eksperta telewizyjnego. Wcześniej współpracował już ze stacją Canal Plus, niemniej jednak to właśnie podczas portugalskiego czempionatu miał okazję komentować mecze wraz z Januszem Basałajem, który w grudniu 2004 roku został prezesem Wisły. Jedną z pierwszych decyzji nowego sternika było zatrudnienie Mielcarskiego. Postawiono przed nim zadanie zmiany polityki transferowej na bardziej opłacalną z punktu widzenia finansowego. „Greg” miał ściągać zawodników przede wszystkim tańszych, ale odznaczających się dobrą klasą piłkarską. Jednym z pierwszych transferów Mielcarskiego było sprowadzenie pod Wawel Jakuba Błaszczykowskiego. Pan Grzegorz zaoszczędził też nieco pieniędzy Bogusława Cupiała na przykład w sprawie Claudio Pitbulla. Zimą 2005 roku trwała wielka akcja sprzedawania za granicę Macieja Żurawskiego. Sam piłkarz ostatecznie wyjechał dopiero latem do Celticu Glasgow, ale już od początku roku trwały medialne spekulacje i polecanie przez menadżerów jego następców. Jednym z kandydatów do gry w Wiśle był właśnie Pitbull. Brazylijski piłkarz urodziny w 1982 roku miał być lekiem na całe zło i dodatkowo kosztować milion dolarów. Za Macieja Żurawskiego latem zainkasowano trzy miliony euro, więc milion zielonych za młodego i ponoć świetnego napastnika to śmieszne pieniądze. Mielcarski jednak transfer odradził i jak się potem okazało Pitbull trafił do FC Porto za… czterysta tysięcy dolarów i łagodnie pisząc kariery na Das Antas nie zrobił.

Mielcarski starał się odciąć Wisłę od wpływu menadżerów, których nie brakowało w otoczeniu samego właściciela. Nie odnalazł się jednak w specyficznej polityce, jaką uprawiano w tamtych czasach przy Reymonta. Jedną z jego ostatnich decyzji było zatrudnienie Dana Petrescu. Kiedy klub bez jego wiedzy wystawił dziesięciu zawodników na listę transferową podał się do dymisji, której Bogusław Cupiał… nie przyjął. Boss z Myślenic zaproponował Mielcarskiemu pracę w charakterze wiceprezesa do spraw sportowych. Były gracz FC Porto odrzucił tą propozycję i 6 lutego 2006 roku odszedł z klubu. Na łamach Gazety Wyborczej swój krok tłumaczył następująco: “W ostatnim czasie nie czułem mocnego wsparcia w klubie, a raczej brak zaufania. Wskazywało na to na przykład zwolnienie Maria Branco (Mielcarski zatrudnił go do poszukiwania talentów na Bałkanach), nie chciałem w to brnąć dalej. Wprawdzie dostałem propozycję objęcia funkcji wiceprezesa, ale uznałem, że to stanowisko nie dla mnie. Wiem, że dla wielu ludzi w moim wieku tytuł wiceprezesa klubu mistrza Polski na wizytówce byłby sporą nobilitacją, ja jednak nie przyszedłem do Wisły ani dla stołka, ani dla pieniędzy. Poza tym do decyzji o złożeniu dymisji dojrzewałem dosyć długo, wiązała się ona z niejedną nieprzespaną nocą. Gdybym teraz zmienił zdanie, okazałoby się, że była jakimś kaprysem.
Myślę, że po roku mojej pracy w Wiśle kilku pseudomenadżerom trudniej będzie o interesy z Wisłą. A co do niekonsekwencji w realizacji pomysłów, jaką mi zarzuca rzecznik… Gdybyśmy zrobili listę wszystkich ludzi pracujących w Wiśle i pod każdym wypisali pomysły oraz skuteczność ich realizacji, okazałoby się, że miałem niezłą skuteczność. Pewnie, że popełniałem też błędy. Nie ma przecież człowieka, który ich nie popełnia, nikt nie dysponuje czarodziejską różdżką.”

Grzegorz Mielcarski w późniejszych latach był wielokrotnie wymieniany jako kandydat do objęcia funkcji w naszym klubie, jednak zawsze były to tylko medialne spekulacje. Do pracy klubowej nie wrócił do teraz, świetnie odnajdując się w roli telewizyjnego eksperta.

Panu Grzegorzowi z okazji jego urodzin redakcja serwisu tswisla.pl życzy Wszystkiego Najlepszego!