Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Czterdzieści lat temu Wisła Kraków mierzyła się na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław. To spotkanie było nie tylko meczem na szczycie piłkarskiej ekstraklasy, ale też pojedynkiem na którym padł swoisty rekord frekwencji na wiślackim obiekcie. Boiskowe widowisko z trybun oglądało wtedy niemal czterdzieści pięć tysięcy widzów. Więcej fanów przyciągnął tylko mecz z Celticiem Glasgow rozgrywany niemal rok wcześniej.
Biała Gwiazda prowadzona wtedy przez Oresta Lenczyka przystąpiła do tego spotkania jako lider piłkarskiej ekstraklasy. Krakowski zespół złożony wtedy w większości z wychowanków chciał w tamtych rozgrywek utrzeć nosa wszystkim tym, którzy generacji „cudownych chłopców” nie dawali szans na poważne tytuły. Do Legii Warszawa przed tamtym sezonem odszedł Marek Kusto, nie podłamało to jednak ambitnych Wiślaków. Głośno mówili o mistrzowskim tytule.
Sezon Wisła rozpoczęła od pięciu zwycięstw z rzędu. Z kwitkiem piłkarze Białej Gwiazdy odprawili po kolei: Stal Mielec, Górnika Zabrze, Widzew Łódź, Legię Warszawa i Zawiszę Bydgoszcz. Zwycięską passę Wisły przerwało dopiero Zagłębie Sosnowiec, któremu na Stadionie Ludowym udało się z Wisłą bezbramkowo zremisować. W siódmej kolejce do Krakowa przyjechał ówczesny mistrz Polski czyli Śląsk.
Mecz rozgrywano we środę 31 sierpnia o godzinie 18:00. W składzie Wisły mogliśmy zobaczyć między innymi dzisiejszego trenera reprezentacji Polski Adama Nawałkę czy najlepszego strzelca w historii Białej Gwiazdy, który dzisiaj znajduje się w sztabie Kiko Ramireza czyli po prostu Kazimierza Kmiecika. W zespole z Wrocławia w wyjściowej jedenastce wybiegł z kolei późniejszy szkoleniowiec Wisły Tadeusz Pawłowski, a na pozycji stopera wystąpił znany z niemieckiego mundialu w 1974 roku Władysław Żmuda.
Wisła miała w tym spotkaniu zdecydowaną przewagę. Oprócz bramki zdobytej w 22 minucie przez Zdzisława Kapkę, czystych sytuacji nie wykorzystali Adam Nawałka i Andrzej Iwan. Ten ostatni zresztą nieskutecznością wykazał się także w drugiej połowie. Zwycięstwo Wisły w tamtym meczu przypieczętował Kazimierz Kmiecik, pewnie egzekwując w 78 minucie rzut karny podyktowany za faul na Michale Wróblu.
Po siódmej kolejce Biała Gwiazda pewnie rozsiadła się na fotelu lidera, by na koniec sezonu świętować mistrzostwo Polski Anno Domini 1978.