“Gimnastyka sportowa to żmudna i trudna praca”

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 18 lipca 2019

Zachęcamy do lektury wywiadu z Panią Beatą Bodzoń (na zdjęciu wraz ze swoimi podopiecznymi i trenerem Maksem Kowalenko), która od ponad dwóch dekad pracuje dla Białej Gwiazdy.

Pracuje Pani w Wiśle od 1996 roku. W jaki sposób została Pani trenerem w Sekcji Gimnastycznej Białej Gwiazdy?
Z pracą z dziećmi i młodzieżą związana jestem od 1986 roku, jednak dopiero od 1996 r. pracuję w Sekcji Gimnastycznej Towarzystwa Sportowego Wisła. Praca w Wiśle otwierała przede mną możliwość pogodzenia życia zawodowego z życiem rodzinnym, przede wszystkim ze względu na poranne treningi, które wówczas prowadziłam. W 1999 r. zostałam dodatkowo zatrudniona w Szkole Podstawowej z Oddziałami Sportowymi nr 5 im. Polskich Olimpijczyków w Krakowie i taka współpraca utrzymuje się do dziś.

Jak z perspektywy dwudziestu trzech lat zmienił się w Pani opinii klub, sama sekcja, oraz jak ewoluowało Pani podejście do trenowania zawodniczek?
Przez ponad dwadzieścia lat mojej pracy na rzecz TS Wisła zmieniało się wiele, zarówno sama Sekcja Gimnastyczna, kadra trenerska, zawodniczki, sprzęt gimnastyczny, a wreszcie i program gimnastyczny, sposób szkolenia i wymogi stawiane zawodniczkom. Sport ten przeszedł znaczną ewolucję, o której nie sposób opowiedzieć w kilku zdaniach. W mojej ocenie wzrosły wymogi stawiane zawodniczkom, jak również poziom trudności wykonywanych przez nie elementów gimnastycznych. Zmiany te nie są jedynie kosmetyczne, bowiem już dla przeciętnego obserwatora widoczne są różnice między ćwiczeniami wykonywanymi przed dwudziestu laty, a dzisiaj. Sekcja musiała nadążyć za tymi zmianami, co wymagało zmian w sposobie trenowania zawodniczek, a także unowocześnienia sprzętu gimnastycznego, którym Sekcja dysponowała.  Na przestrzeni lat nie zmieniło się natomiast moje podejście do trenowania zawodniczek. Od zawsze praca z dziećmi i obserwacja ich postępów sprawiały mi wiele satysfakcji, zwłaszcza gdy wieńczone były dobrymi wynikami na zawodach.

Mariusz Kulbicki powiedział w wywiadzie, że gimnastyka to nieustanne samodoskonalenie się. Jak Pani odniesie się do tych słów i rozwinie myśl swojego współpracownika?
Chyba każdy sport sprowadza się do konieczności samodoskonalenia. Bez systematycznej pracy nie sposób oczekiwać postępów i wysokich wyników sportowych w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej. Gimnastyka sportowa wymaga jednak w mojej ocenie szczególnego wysiłku, zarówno fizycznego, jak i psychicznego, a ponadto poświęcenia wielu godzin dziennie na pracę treningową. To żmudna i trudna praca.

Jakie są Pani inspiracje w codziennej pracy z podopiecznymi?
Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, co mnie inspiruje w codziennej pracy. Z pewnością podziwiam osiągnięcia i stopień mistrzostwa sportowego osiągnięty przez zawodniczki rywalizujące na arenie międzynarodowej, w szczególności reprezentantki USA.

Przez szereg lat miała Pani okazję współpracować z młodzieżą nie tylko w klubie, ale i na przykład w klasach sportowych. Dlaczego coraz mniej dzieci Pani zdaniem stawia na sport?
Nie mogę się zgodzić z tym, że coraz mniej dzieci uprawia sport. Obecnie dzieci mają dostęp do wielu form aktywności fizycznej, począwszy od rekreacyjnej po wyczynową i młodzież z tego korzysta. Mam wrażenie, że w ostatnich latach dzieci coraz bardziej interesują się gimnastyką ogólnorozwojową, podczas gdy starsza młodzież korzysta z sal gimnastycznych dodatkowo w celu rozwijania umiejętności akrobatycznych.

Trenowała Pani Katarzynę Jurkowską-Kowalską, jedną z najlepszych gimnastyczek Białej Gwiazdy. Co Pani zdaniem zadecydowało o jej sukcesie, starcie na Igrzyskach Olimpijskich?
Kasia Jurkowska-Kowalska niewątpliwie była gimnastyczką bardzo utalentowaną. Trenowałam ją od najmłodszych lat wraz z Valerym Kovalenką, który w tym czasie również był trenerem Naszego Klubu. Na sukces Kasi składały się jednak nie tylko talent i praca treningowa, lecz również nieocenione pomoc i zaangażowanie ze strony jej rodziców, którzy zawsze wspierali Kasię na każdym etapie jej rozwoju gimnastycznego.

Jako trener gimnastyki pracuje Pani już trzydzieści dwa lata. Co uważa Pani za swój największy sukces?
Trudno stwierdzić, co mogę uważać za swój największy sukces. Trenowałam zawodniczki, które osiągały miejsca medalowe w kraju, a także brały udział w zawodach rangi międzynarodowej. Każdy sukces podopiecznych cieszy tak samo – niezależnie od kategorii wiekowej zawodniczek.

Ostatnie słowo należy do Pani.
Mając taką możliwość, chciałabym podziękować wszystkim trenerom, z którymi współpracuję i współpracowałam, zwłaszcza Maksowi Kovalenko, za to że stworzyliśmy zgrany zespół i Sekcję, która z roku na rok może poszczycić się bardzo dobrymi rezultatami pracy. Moim marzeniem jest, aby moja była zawodniczka, Gabriela Janik, zakwalifikowała się do startu w najbliższych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, czego jej z całego serca życzę.