Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Jakub Błaszczykowski w starciu z Anthonym Šerićem. Kraków, 09.08.2005 Fot. Tomasz Markowski/ Newspix
-O Jezus Maria- powiedział do mikrofonu debiutujący w roli komentatora Marcin Baszczyński, który razem z Dariuszem Szpakowskim relacjonował mecz III rundy eliminacji Ligi Mistrzów, który rozgrywano przy Reymonta 22. Biała Gwiazda mierzyła się z Panathinaikosem Ateny i już w czwartej minucie straciła gola na 0-1.
Pod koniec czerwca 2005 roku Bogusław Cupiał zdecydował się zdymisjonować pracującego zaledwie przez pół roku w Krakowie Wernera Liczkę. Czeski szkoleniowiec odszedł, albowiem zdaniem klubowych włodarzy prezentowany przez drużynę styl gry nie gwarantował osiągnięcia sukcesu na arenie międzynarodowej. Celem wszystkich osób pracujących w krakowskim klubie był bowiem awans do Ligi Mistrzów. W tym celu na stanowisku pierwszego trenera zatrudniono przy Reymonta Jerzego Engela, który w 2001 roku po szesnastu latach nieobecności na wielkich turniejach doprowadził polską reprezentacją do udziału w Mundialu, który odbywał się w Korei i Japonii w roku 2002.
W pierwszych treningach prowadzony przez urodzonego we Włocławku szkoleniowca wziął jeszcze udział Maciej Żurawski, który jednak został na początku lipca za rekordową wówczas sumę trzech milionów euro sprzedany do Celticu Glasgow. Engel długo wahał się, na kogo postawić w ataku obok Tomasza Frankowskiego. W inauguracyjnym meczu w Łęcznej(remis 1-1 po golu Kalu Uche) na plac gry wybiegł w wyjściowej jedenastce Marcin Kuźba, ale został zluzowany już w przerwie przez Pawła Brożka. W następnej kolejce „Broziu” dwukrotnie pokonał Jacka Banaszyńskiego, a Wisła ograła GKS Bełchatów 3-0. Był to przełomowy mecz dla Pawła, który miejsca w podstawowym składzie nie oddawał potem przez szereg długich lat stając się żywą legendą Białej Gwiazdy. W następnej kolejce podopieczni Engela ograli na wyjeździe wicemistrzów Polski czy Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski i ze stoickim spokojem oczekiwali spotkania z Grekami…
Był wtorek 9 sierpnia 2005 roku. O godzinie 20:45 miał rozpocząć się mecz, który mógł dać wejście do piłkarskiego raju futbolistom z Reymonta. Tamtego dnia po raz pierwszy kibice Wisły mogli zasiąść także na nowo wybudowanej trybunie E (dzisiejsze G) i zobaczyć swoich piłkarzy z reklamą piwa Tyskie na koszulkach. Przed meczem sporą zagwozdkę miał Jerzy Engel, albowiem nie mógł wystawić na prawej obronie Marcina Baszczyńskiego, na którym ciążyła kara absencji jednego meczu za czerwoną kartkę w spotkaniu w Tbilisi przed rokiem. Większość dziennikarzy twierdziła, że były selekcjoner kadry narodowej przesunie z lewej na prawą stronę obrony Dariusza Dudkę, a tam z kolei wystawi Macieja Stolarczyka. Stało się jednak zgoła inaczej. Na prawej stronie bloku defensywnego wystąpił piłkarz, którego kibice wybrali Odkryciem Sezonu 2004/2005 czyli Jakub Błaszczykowski. Mecz zaczął się dla Wisły bardzo źle, a gola dla podopiecznych Alberto Malesaniego zdobył Emmanuel Olisadebe, który Wiśle zawsze bramki strzelać potrafił. Od czwartej minuty Biała Gwiazda przegrywała więc 0-1. Stracona bramka podrażniła jednak tylko zawodników z Krakowa. W dwunastej minucie Zieńczuk zagrał w środku pola do Frankowskiego, ten prostopadłym podaniem uruchomił Pawła Brożka a „Brożinho” wychodzący z głębi pola uderzył prawą nogą z lewej strony pola karnego po długim rogu bramki strzeżonej przez Galinovica. Wszystko więc pod Wawelem zaczynało się od nowa. W pierwszej połowie swoje szanse mieli jeszcze Paweł Brożek i Tomasz Frankowski, dla Koniczynek bramkę mógł zdobyć z kolei Olisadebe.
Druga połowa dla Wisły rozpoczęła się wręcz wyśmienicie. Najpierw dryblował w polu karnym rywali Frankowski, który wyłożył piłkę Kalu Uche, a ten zdobył w pięćdziesiątej drugiej minucie prowadzenie dla Wisły. Dwie minuty później Kuba Błaszczykowski założył „siatę” Anthonemu Šerićowi, zagrał z klepki z Uche, potem przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i wyłożył ją do Pawła Brożka, ten jednak nie zdołał strzelić gola. W sześćdziesiątej dziewiątej minucie gry kapitalnie uderzył głową zawodnik z Aten Gekas, ale piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole. To był powrót z dalekiej podróży dla krakowskich zawodników, dodatkowo na tyle skuteczny, że sześćdziesiąt sekund później po centrze Marka Zieńczuka gola na 3-1 zdobywa głową Frankowski ustalając tym samym wynik meczu. Sześć minut po tym wydarzeniu z placu gry schodzi żegnany owacją na stojąco Jakub Błaszczykowski. Niespełna dwudziestoletni wówczas zawodnik rozegrał kapitalny mecz, dodatkowo przez niemal godzinę grał z pękniętą kością śródstopia. Tuż przed zejściem z murawy, na której zastąpił go Maciej Stolarczyk pocałował Białą Gwiazdę…