Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Faworyt tego meczu był jeden. Na teren beniaminka przyjeżdżał pretendent do tytułu mistrzowskiego – Wisła, która w tym sezonie jeszcze meczu nie przegrała. Ale futsal uwielbia takie historie…
Takiego początku w Pniewach chyba nikt się nie spodziewał. Faworyzowana Wisła po niespełna siedmiu minutach przegrywała 2-0. Najpierw do siatki Wiślaków trafił Patryk Hoły, a następnie prowadzenie podwyższył Adam Wachoński. I chociaż gol Hoły to był właściwie pierwszy groźny strzał na bramkę Wisły, gospodarze w tym okresie mieli jeszcze kolejne okazje. Groźnie uderzali Adrian Skrzypek i Michał Ozorkiewicz.
Wiślacy po pierwszych szoku szybko wrócili do gry, ale na ich drodze najczęściej stawał bardzo dobrze dysponowany Maciej Foltyn. Próbowali między innymi Oleksandr Bondar i Roman Vakhula, ale dopiero Adrian Pater bramką zdobytą w 15 minucie przywrócił spokój w grze gości. Do przerwy lepsi byli jednak gospodarze, co z pewnością trzeba było uznać za niespodziankę.
Na początku drugiej połowy wydawało się, że wszystko wraca „do normy”. Gospodarze mieli swoje okazje, ale stroną aktywniejszą byli zawodnicy Wisły. Bramki zdobywali jednak młodzi gracze beniaminka. Najpierw uczynił to raz jeszcze Wachoński, a potem grający trener Łukasz Frajtag. Po straconej trzeciej bramce Wisła zagrała va banque – wycofując bramkarza. Jak pokazał parkiet ten manewr opłacił się tylko częściowo. Douglas co prawda zmniejszył rozmiary porażki, ale po emocjonującej końcówce trzy punkty zostały w Pniewach. Pierwsza porażka Wisły stała się faktem.
Tadeusz Danisz/futsalekstraklasa.pl