Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
W weekend poprzedzający Święto Niepodległości dwie drużyny młodych piłkarzy Białej Gwiazdy wystąpiły w II Turnieju Niepodległości. Tym razem zawody, które rozegrano na boisku przy ulicy Konwiktorskiej odbyły się w konwencji dokończenia przerwanych z powodu wybuchu drugiej wojny światowej rozgrywek ligowych z 1939 roku. Jednym z piłkarzy, którym nie dane było dokończyć wówczas ligowych rozgrywek był Józef Kotlarczyk- futbolista, który przez dwanaście lat występował w rozgrywkach ligowych w koszulce z Białą Gwiazdą.
Przyszedł na świat 13 lutego 1907 roku w Krakowie. Od dziecka jego ogromną pasją była piłka nożna, a setki godzin swojego życia spędził on na grze na nadwiślańskich łąkach. Nie miał możliwości grać wówczas normalną piłką, więc młody Józef Kotlarczyk uganiał się za zwyczajną szmacianką. Kiedy uszkodził buty, -o co wielkie pretensje miał do niego jego ojciec-zaczął grać na bosaka, niczym największe gwiazdy brazylijskiego futbolu. Nie była to jednak historia rodem z Brazylii, a z międzywojennego Krakowa.
Trenował razem z bratem. To właśnie Jan Kotlarczyk jako pierwszy trafił do Wisły, a stało się to w 1925 roku. Czas Józefa nastał dwa lata później, kiedy przybył do zespołu Białej Gwiazdy z Nadwiślana. Został na początku oddelegowany do rezerw i pojechał na mecz do Chrzanowa z miejscowym Sokołem. Wisła II wygrała aż 7-1, a Józef Kotlarczyk strzelił dwa gole. Było to piątego czerwca 1927 roku.
„W 1927 roku ja z zazdrością patrzyłem tylko jak Jasiek grał najpierw w rezerwie, a potem w I drużynie. Toteż kiedy w 1927 r. Jasiek zaproponował mi przejście do Wisły, nie zastanawiałem się długo. I znalazłem się w wiślackich szeregach. W lidze trwała przerwa. Wisła, oprócz doskonałej pierwszej drużyny posiadała niewiele gorsze rezerwy, które z reguły zdobywały mistrzostwo klasy A, nie mogąc jednak ze zrozumiałych względów walczyć do wejście do ligi, w której grała przecież pierwsza drużyna „czerwonych” (nie tylko Nadwiślan co roku dostarczał dziesiątki dobrze zapowiadających się zawodników). Kiedy przyszedłem do Wisły nazwisko „Kotlarczyk” dzięki doskonałej grze Jaśka znaczyło w Krakowie już wiele. Toteż gdy tylko zmieniłem barwy klubowe chciano mnie niezwłocznie wypróbować. Okazja nadarzyła się szybko. Drużyna rezerw jechała do Chrzanowa na mecz z tamtejszym Sokołem. Wstawiono mnie do drużyny na pozycję prawego łącznika. Mecz wygraliśmy w cuglach 7:1 (3:1), a ja, nowicjusz, strzeliłem pierwszą i piątą bramkę. To był mój pierwszy i ostatni mecz w drużynie rezerw. Oceniono, że potrafię grać i pojechałem na ligowy mecz do Warszawianki.”-opowiadał w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Spod Wawelu na Olimpijski Stadion” Józef Kotlarczyk.
Nigdy więcej w rezerwach nie zagrał. We czwartek 16 czerwca 1927 o godzinie 17:30 na warszawskiej Agrykoli Warszawianka podejmowała Wisłę. Józef Kotlarczyk wystąpił na pozycji prawego łącznika, a Biała Gwiazda wygrała 2-0 po dwóch golach Henryka Reymana. Pierwsze bramki w lidze do swojego konta Kotlarczyk mógł dopisać trzy dni później w Toruniu, gdzie Wisła rozgromiła miejscowy TKS 7-2, a sam Pan Józef zdobył dwa gole. Zresztą zawodnicy z Torunia nie mieli do Wisły szczęścia w tamtym sezonie. Mecz w Krakowie zakończył się zwycięstwem Białej Gwiazdy 15-0, co jest najwyższą wygraną w historii występów trójkolorowych piłkarzy w ekstraklasie. Ekipa z Reymonta w tamtym okresie dwukrotnie wygrała ligę (1927 i 1928) i na stałe zadomowiła się w czołówce.
Józef Kotlarczyk był jednym z filarów tamtego zespołu. Grał w zespole Białej Gwiazdy do 1939 roku, a spełnieniem jego sportowych marzeń był wyjazd z Reprezentacją Polski na Igrzyska Olimpijskiej w Berlinie w 1936. Polska ostatecznie zajęła na nich czwarte miejsce. Kotlarczyk imponował ogromnym zaangażowaniem w grę, a oprócz tego posiadał bardzo wysokie walory piłkarskie. Znakomite mierzone podania, dobra kondycja i wytrzymałość, pozwoliły mu z czasem stać się liderem zespołu Wisły. Przesunięty do pomocy dyrygował grą swoich młodszych kolegów, którzy zdecydowanie należeli do czołówki krajowych talentów. Mieczysław Gracz, Władysław Giergiel czy nieco starszy Artur Woźniak krok po kroku zamierzali odbudować krajową supremacje Białej Gwiazdy. Wisła w sierpniu 1939 roku miała dwa punkty straty do Ruchu, oraz tyle samo meczów zaległych. Wydawało się, że mistrzostwo wróci niebawem pod Wawel. Marzenia rozwiał wybuch wojny.
W czasie okupacji Józef Kotlarczyk angażował się organizację konspiracyjnych meczów, a także w działalność podziemną. Po wojnie prowadził młodzieżowe drużyny Wisły. Zmarł na zawał w Bydgoszczy 28 września 1959.