Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Piłkarze Białej Gwiazdy rozegrają dzisiaj o godzinie 18 w Szczecinie mecz dziewiątej kolejki. Stawką tego spotkania będzie utrzymanie fotela lidera, a przeciwnikiem zajmująca piętnaste miejsce w tabeli szczecińska Pogoń.
W całej historii pojedynków rozegranych przy Twardowskiego nie zabrakło meczów naprawdę ekscytujących i ciekawych wydarzeń związanych z tymi spotkaniami. Przypomnijmy więc sobie kilka starć w Szczecinie…
To na stadionie Pogoni pierwsze ligowe zwycięstwo jako szkoleniowiec Wisły odniósł Henryk Kasperczak. Po objęciu zespołu w marcu 2002 roku musiał czekać na trzy punkty aż do meczu przy Wałach Chrobrego. W niedzielę 7 kwietnia 2002 piłkarze Białej Gwiazdy wygrali 2-1. Wpierw strzegącego bramki Portowców Sławomira Olszewskiego pokonał z rzutu karnego Maciej Żurawski w 37 minucie. Stan spotkania wyrównał w 54 minucie Jacek Kosmalski, a zwycięską bramkę zdobył czternaście minut później Tomasz Frankowski, który wykorzystał centrę Grzegorza Kaliciaka.
W zespole Pogoni w meczu z kwietnia 2002 roku wystąpił Maciej Stolarczyk. Dzisiejszy trener Białej Gwiazdy latem tamtego roku został wytransferowany do Wisły, by zdobyć z nią później trzy mistrzostwa Polski. Na drodze do jednego z czempionatów w piątej kolejce rozgrywek sezonu 2004/2005 stanęła Pogoń. Mecz ten jest warty przypomnienia chociażby z powodu zamiłowania do cyfry pięć jakie w tym sezonie ujawniła nasza drużyna. 12 września 2004 roku Biała Gwiazda pod wodzą Henryka Kasperczaka przyjechała z jasno sprecyzowanym celem: wygrać w Szczecinie. Zadania ostatecznie zostało zrealizowane, ale był to chyba jeden z dziwniejszych meczów, jakie mogli zobaczyć w tamtych czasach kibice Wisły. Już w piątej minucie prostopadłe podania Mirosława Szymkowiaka trafia do Frankowskiego, który pewnie pokonuje Krzysztofa Pilarza. Od momentu zdobycia bramki przez Wisłę inicjatywę zdecydowanie przejęli gospodarze, których prowadził wówczas Bogusław Baniak. Szczególnie groźni byli Rafał Grzelak i Olgierd Moskalewicz. To właśnie ten ostatni –były Wiślak zresztą, ale o tym za chwilę- wystawił na ogromną próbę nerwów Radosława Majdana. Jego strzał z rzutu wolnego broniący krakowskiej bramki wychowanek Pogoni Szczecin cudem wybił na rzut rożny. Pogoń grała, ale to Wisła zdobyła drugą bramkę. Po jednej z nielicznych kontr piłkę w pole karne gospodarzy zacentrował Marcin Baszczyński, a w zamieszaniu celnie uderzył Frankowski. Popularny „Franek” ukłuł zresztą tego dnia po raz trzeci, wykorzystując nieporozumienie w szeregach obrony miejscowych, oraz podanie Zieńczuka, w 74 minucie kompletując hat-trick. Po jednym golu (82 i 83 minuta) dorzucili jeszcze Marcin Kuźba i Żurawski.
Postacią łączącą obydwa zespoły był Olgierd Moskalewicz. Wychowanek Portowców trafił do Wisły na początku 1999 roku. Imponował szczególnie zaangażowaniem i nieustępliwością, chociaż nie brakowało mu także czysto piłkarskich atutów. Zdobył z Wisłą dwa mistrzostwa Polski (1999 i 2001), a także Puchar Polski, Puchar Ligi i Superpuchar. Na początku swojej kariery w Wiśle szczególnie upodobał sobie strzelanie goli byłym kolegom. Jako piłkarz Białej Gwiazdy strzelił Pogoni cztery bramki. Odszedł z Wisły jesienią 2001 roku, na skutek konfliktu z władzami klubu. Protesty kibiców, których ulubieńcem był „Olo” nie przyniosły skutku…
Swoje „trzy grosze” do pojedynków Białej Gwiazdy w Szczecinie dołożył także Kazimierz Kmiecik. Najlepszy strzelec w historii Naszego Klubu, który przedwczoraj obchodził 67 urodziny, Pogoni strzelił jedenaście bramek. Jedna z nich była szczególnie interesująca bo padła bezpośrednio z… rzutu rożnego. Stało się to 24 września 1977 roku, kiedy Wisła wygrała z Pogonią na wyjeździe 1-0. W maju następnego roku cieszyła się z Mistrzostwa Polski.