Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
W niedzielę 20 marca 2005 roku Wisła grała zwykły ligowy mecz z Polonią w Warszawie. Nie da się ukryć, że takich spotkań między ówczesnym liderem z Krakowa a wałęsającą się w ogonie ligowej tabeli drużyną było w tamtym sezonie na pęczki. Dlaczego więc warto pamiętać o tym meczu? Na przykład z powodu ligowego debiutu w Wiśle Kuby Błaszczykowskiego, oraz pierwszej wiślackiej bramki w ekstraklasie Radka Sobolewskiego.
Sobol trafił do Krakowa kilka tygodni wcześniej i miał za zadanie zastąpić Mirosława Szymkowiaka, który odszedł do Trabzonsporu. Sam chyba nie zdawał sobie sprawę, że po latach gry w Krakowie zostanie legendą Białej Gwiazdy. Kuba z kolei zastąpił w Wiśle de facto Damiana Gorawskiego. Od samego początku uznano, że nie będzie on tylko uzupełnieniem składu, a trener Liczka zdecydowanie na niego postawił. Kilka dni przed warszawskim meczem Wisła grała z Polonią w Krakowie pierwszy mecz 1/8 finału Pucharu Polski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5-0 dla trójkolorowej drużyny, a sam Kuba zdobył pierwszego gola w tym meczu.
Pojedynek w Warszawie był typową ligową młócką. Tak to chyba można określić najbardziej trafnie. Mecz walki, jak powiedzieli by komentatorzy. W tym spotkaniu Wiśle grało się ciężko, od 9 minuty przegrywała 0-1, kiedy Majdana pokonał Jacek Kosmalski. Potem aktywny Błaszczykowski został wycięty w polu karnym bez reakcji sędziego, ale już w 16 minucie w zamieszaniu po rzucie rożnym gola zdobył „Sobol”. Było to pierwsze trafienie Radka w Krakowie, jak już zostało wcześniej wspomniane.
W tamtym spotkaniu brakowało czysto piłkarskich walorów, był dużo walki, a także pojedynków niemalże zapaśniczych. We znaki Wiśle dawali się w szczególności Beniamin Imeh i Ivan Udarevic. Rzuconą przez zawodników „Czarnych Koszul” rękawicę podjął Kuba Błaszczykowski, który pokazał, że nie „pęka” przed twardą walką na ligowych boiskach. Jedno ze starć przypłacił żółtą kartką, ale to właśnie mecz na Konwiktorskiej był jednym z pierwszych spotkań, w których późniejszy kapitan reprezentacji Polski zbierał swoje doświadczenia.
Sam mecz zakończył się wynikiem 3-1 dla Wisły, do bramki strzeżonej przez Jacka Banaszyńskiego trafił z karnego Żurawski (68 minuta), a potem gospodarzy dobił Frankowski (78 minuta).
Na tym spotkaniu nie zabrakło również kibiców Wisły. Białą Gwiazdę przy Konwiktorskiej wspierało 160 osób.