Start strzelców w czeskim Semily
W czeskim Semily na zawodach międzynarodowych rywalizowali zawodnicy sekcji strzeleckiej. W konkurencji...
Zachęcamy do lektury rozmowy z Magdaleną Śliwą- trener siatkarek Wisły.
To był trudny początek sezonu dla młodego zespołu, jaki Pani prowadzi. Dwie porażki na starcie, z pewnością wpłynęły na morale drużyny. Jak udało się wówczas Pani zmotywować swoje podopieczne?
Ja przede wszystkim chwalę dziewczyny za wszystko co robią. Na pewno nie można im zarzucić tego, że one nie chcą, bo one chcą bardzo. Są bardzo aktywne na treningach. W zespole mamy teraz sporo studentek, którą nie zawsze są dyspozycyjne, zdarzają się także problemy z dostępnością hali. Jednak kiedy wszyscy pojawiają się na zajęciach pracujemy bardzo dobrze. Wiem, że to będzie wszystko procentować, bo widać postęp w tym co robimy, a drużyna zaczyna się wzmacniać. W pierwszym spotkaniu także nie grałyśmy w najsilniejszym składzie, bo nie było Kasi Boroń, która z powodu kontuzji zagrała po raz pierwszy dopiero w Lublinie, a także Pauliny Stojek i Magdy Żochowskiej, które są najbardziej doświadczonymi zawodniczkami. Tłumaczę moim zawodniczkom, że liga jest tak wyrównana, że zawsze można wygrać, liczy się każdy punkt, każdy set. Najważniejsze, żeby grać swoje w każdej akcji i przede wszystkim dobrze się bawić, bo po to też wychodzą na parkiet.
Przed wyjazdem na mecz w Lublinie drużyna nie wygrała jeszcze seta, a w spotkaniu z wiceliderem wygrywacie 3-1. Co zmieniło się w zespole in plus?
Jechałam na ten mecz pełna obaw. Nie jest łatwo wysiąść po sześciogodzinnej podróży z autokaru, wyjść na boisko i zagrać z silniejszym przeciwnikiem. Dziewczyny podeszły z głową do tego spotkania, zaczęły bardzo dobrze mecz, świetnie grały w obronie, zafunkcjonował także super blok. Podwójna zmiana, którą zrobiliśmy w trakcie meczu także zdała egzamin. Dziewczyny bardzo dobrze się uzupełniały, po tym meczu nie mam do nich żadnych uwag. Życzyłabym sobie, aby z taką werwą i zaangażowaniem grały tak w każdym spotkaniu.
Wyniki budują atmosferę, atmosfera buduje wyniki. Czy mecz w Lublinie był przełomowy dla Pani drużyny?
Na pewno dał dziewczynom sygnał, że nieważne, kto jest po drugiej stronie, one potrafią zagrać z każdym przeciwnikiem i podnieść rzuconą rękawicę. Ta liga naprawdę będzie ciekawa, bo sporo już było niespodzianek. Najważniejsze jest to, abyśmy my grały dobrze.
Jutro Wisła zagra z zespołem PLKS Pszczyna. Czy po lubelskim zwycięstwie jest to dla Pani mecz szczególny, czy po prostu traktuje Pani piątkowy pojedynek jako kolejny ligowy mecz, w którym trzeba zdobyć punkty?
Ja przede wszystkim patrzę na to co my gramy. Nawet jeżeli jakaś akcja jest nieudana, ale dziewczyny zrobiły to nad czym my pracujemy jestem zadowolona, bo wiem, że to będzie procentować. Zawodniczki coraz lepiej się rozumieją, co mnie ogromnie cieszy. My po prostu musimy grać swoje.
Kiedy rozmawialiśmy w maju, podczas prowadzonego przez Panią seminarium, powiedziała Pani, że marzy się Pani z powrotem wielka siatkówka na Wiśle…
Opowiem może ciekawostkę. Przed tym sezonem dostałam ofertę pracy od jednego z klubów Ligi Siatkówki Kobiet. Zrezygnowałam jednak z pracy w ekstraklasie, bo pragnę odbudować siatkówkę w Krakowie. Wiem, że to długa i ciężka droga, trzeba też mieć trochę szczęścia, bo wszystko wiąże się z funduszami i sponsorami. Musimy teraz zrobić pierwszy krok, pokazać się, dać sygnał, że ludziom zależy na siatkówce przy Reymonta. Jestem wychowanką Wisły, spędziłam tu mnóstwo czasu, tu bije moje serce. Na początku tego roku rozmawiałam z trenerem Kędryną, czy nie warto spróbować tego odbudować. Podjęłam te wyzwanie. Chciałabym, aby było o nas trochę głośniej, aby ludzie dobrej woli nam pomogli i żeby siatkówka na Wiśle była na najwyższym poziomie.
Są już jakieś sygnały od osób chcących wspierać sekcję?
Póki co próbuje uaktywnić moje znajomości. Jeden sponsor zafundował nam sprzęt. Będziemy szukać dalej, bo na naszą ligę nie trzeba wielkiego budżetu, jednak pieniądze są tej drużynie potrzebne.
Jako zawodniczka osiągnęła Pani ogromne sukcesy. Jak dzisiaj przekłada się to na Pani pracę z zespołem?
Bardzo dobrze współpracuje mi się z zespołem. Dziewczyny są otwarte na wszelkie nowinki, które wprowadzamy. Uczą się nowej siatkówki, bo do tej pory też nie zdawały sobie sprawę z pewnych rzeczy, grając na niższym poziomie. Z każdym dniem odkrywamy coś nowego. Cieszy mnie to, że mogę im przekazać te wszystkie historie i anegdoty z mojego siatkarskiego życia, a także dzielić się doświadczeniem zdobytym w pracy z wieloma trenerami. Od każdego z nich nauczyłam się czegoś ciekawego, połączyłam to i chcę przekazać dziewczynom.
Ostatnie słowo należy do Pani.
Zachęcam wszystkich fanów do wsparcia zespołu na hali. Jest nam to bardzo potrzebne. Kobieca siatkówka to bardzo ciekawa dyscyplina. Oprócz tego grają u nas bardzo ładne dziewczyny (uśmiech). Z wsparciem kibiców gra się znacznie lepiej!